Władysław Szepelak (nr obozowy 168061) - Urodził się w 1924 roku w Zakopanem. W 1927 roku Szepelakowie wyjechali na ojcowiznę ze strony matki do wsi Bielanka w powiecie nowotarskim. Ojciec pracował na budowach w Rabce lub w Zakopanem, a matka zajmowała się domem i gospodarstwem. Władysław ukończył szkołę powszechną w Bielance w roku 1936 i wkrótce potem rozpoczął pracę przy budowie drogi Chabówka-Czarny Dunajec. W okresie hitlerowskiej okupacji, gdy tylko nadarzyła się taka okazja, wraz z ojcem wstąpił do Związku Walki Zbrojnej (oddział kpt. Wojciecha Bolesława Duszy „Szaroty”, który m.in. zwalczał góralską kolaborację), przybierając pseudonim „Mały”. We wrześniu 1943 r. Gestapo otoczyło dom Szepelaków w Bielance. Zginął ojciec, babcia i jeden z partyzantów, Władysław zaś wraz z matką i stryjem zostali aresztowani i osadzeni w więzieniu w Czarnym Dunajcu, później w zakopiańskim „Palace” i na Montelupich w Krakowie, by stamtąd trafić do KL Auschwitz. Matka i stryj zginęli a w Auschwitz, a Władysław oznaczony numerem 168061 w lutym 1944 r. został wywieziony do Mauthausen. Gdy amerykańskie wojska zajęły obóz, ważył 37 kilogramów, był chory na gruźlicę płuc, miał odmrożone palce rąk i nóg.
Po powrocie w rodzinne strony dom swój zastał zasiedlony przez sąsiadów, więc wyjechał na ziemie odzyskane. W 1951 r. przeciwstawiając się przystąpieniu do spółdzielni produkcyjnej ponownie musiał porzucić swoje gospodarstwo. wrócił do Bielanki. Imał się różnych robót, m.in. budował Nową Hutę i kombinat skórzany w Nowym Targu. Po przejściu na emeryturę w 1981r. oddał się pracy społecznej. Jako kierownik budowy pracował przy wznoszeniu kościołów.
Jednak największą pasją w jego życiu jest pisanie wierszy. Za swą twórczość otrzymał m.in. nagrodę Oskara Kolberga, a pieniądze z nagrody przeznaczył na fundowanie tablic i pomników upamiętniających swego dowódcę i kolegów z oddziału partyzanckiego.
Jest ostatnim żyjącym więźniem „Palace”, zakopiańskiej katowni Gestapo, od lat nie ustaje w bojach o zachowanie pamięci o jej ofiarach.
Relacja
Apel Władysława Szepelaka wygłoszony w czasie pogrzebu Wincentego Galicy w 2010 roku:
Minął już rok, jak pochowaliśmy naszych kolegów: Stanisława Frączystego, sławnego kuriera tatrzańskiego, który spoczął na cmentarzu w rodzinnym Chochołowie i Józefa Hordyńskiego – zakopiańczyka, pułkownika, którego urna z prochami znajduje się w Zakopanem na Pęksowym Brzysku.
Jeszcze w 2009 r. było nas czterech ostatnich byłych więźniów osławionej zakopiańskiej katowni więzienia gestapo „Palace”, byłych więźniów KL Auschwitz i innych niemieckich obozów koncentracyjnych. Oba pogrzeby odbyły się w jednym dniu. Ich odejście zostało zauważone i uhonorowane przez nieodżałowanego, wielkiego patriotę śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Dziś żegnamy naszego kolegę, żołnierza, patriotę, lekarza, społecznika, więźnia KL Auschwitz Wincentego Galicę. Wielkie zasługi poniósł Galica dla swojej ukochanej ojczyzny – Polski. Był dowódcą oddziału w wojnie obronnej, który bardzo skutecznie opóźniał agresję Niemców. Później został kurierem, za swoją działalność konspiracyjną trafił do sławnej katowni Podhala „Palace”, a następnie do niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz.
Wincenty Galica walczył o utworzenie Muzeum w willi „Palace” w Zakopanem. Niestety trudno uznać za sukces uratowanie w ostatniej chwili przed całkowitą dewastacją piwnic w „Palace”, w których ściany i podłogi spływały krwią największych patriotów Podhala, gdzie każdy ich centymetr stanowi świadectwo martyrologii narodu polskiego. W piwnicy, do której po przesłuchaniach tych, którzy nie mogli iść sami, ściągano za nogi, a ich głowy uderzały o schody aż do utraty życia.
Trzeba się zastanowić, co dalej, bo pamięć ludzka jest bardzo krótka. Stanisław, Józef, Wincenty i ja podjęliśmy trud niesienia i krzewienia pamięci. W spotkaniach z nami uczestniczyło tysiące młodzieży. Za wszelką cenę chcieliśmy ocalić od zapomnienia ofiarę naszych koleżanek i kolegów złożoną na ołtarzu naszej Ojczyzny. Utworzenie w piwnicach „Palace” Izby Pamięci to za mało.
Jako ostatni żyjący więzień katowni „Palace”, stojąc nad grobem jednego z jego kustoszy - w imieniu moich nieżyjących kolegów apeluję do mieszkańców Podhala i do decydentów Zakopanego o rozpoczęcie akcji wykupienia „Palace” na rzecz przyszłego Muzeum Martyrologii Podhalan - utworzonego na miarę potrzeb i naszych oczekiwań, dla następnych pokoleń, ku chwale górali i całego Podhala. Oto nasz testament. Czynię was odpowiedzialnymi za jego wypełnienie!
Żegnam Cię, drogi kolego Wincenty, z nadzieją spotkania w lepszym świecie, w co głęboko wierzę, bo przecież nie może tak być, by morderców naszych rodzin czekała równa nam zapłata.
W tym roku w dniu 14 czerwca przypada siedemdziesiąta rocznica deportacji pierwszego transportu więźniów z Tarnowa do KL Auschwitz, do którego deportowano ponad 150 tysięcy Polaków i gdzie zostało zamordowanych ponad 75 tysięcy spośród nich. W uroczystościach rocznicowych organizowanych corocznie przez Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich nie powinno nigdy zabraknąć górali z Podhala. Niejednokrotnie nasza czwórka razem uczestniczyła w tych uroczystościach. W tym roku drogi Kolego już Cię tam nie będzie, odchodzisz na wieczną wartę. Pokładam wielką nadzieję w Bogu, że miejsce Twoje dzięki wstawiennictwu Królowej Podhala i Podhalan, Matce Boskiej Ludźmierskiej, której byłeś czcicielem, jest już przygotowane dla Ciebie. Niech ukochana przez Ciebie ziemia podhalańska będzie Ci lekką.
Cześć Twojej pamięci!